Policja szuka właściciela pozostawionych i podpalonych w lesie w powiecie stalowowolskim pojemników z chemikaliami. Przedstawiciel Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie pobrał próbki gleby do badań.
Kilkadziesiąt pojemników z niewiadomą substancją
O pożarze chemikaliów poinformowało w piątek nadleśnictwo Janów Lubelski. Nadleśniczy Bartłomiej Kosiarski przekazał PAP, że natknął się na podpalone pojemniki w czwartek rano.
W nocy ktoś przywiózł kilkadziesiąt około 30-litrowych pojemników z niewiadomą substancją, która została podpalona
– powiedział nadleśniczy.
Na miejscu znajdowało się kilkadziesiąt tlących się zbiorników różnej pojemności. Wezwano specjalistyczną grupę ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Leżajska, która przelała nieznaną substancję do szczelnych zbiorników
– przekazała PAP rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli aspirant Małgorzata Kania.
Kto pokryje koszty utylizacji chemikaliów?
Dodała, że na miejsce przyjechał przedstawiciel Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie, który pobrał próbki gleby do badań. Pracowała też policyjna grupa dochodzeniowo-śledcza, która teraz wyjaśnia okoliczności zdarzenia.
Nadleśniczy Bartłomiej Kosiarski nie ukrywa, że jeśli właściciel odpadów się nie odnajdzie, to nadleśnictwo będzie musiało je zutylizować na własny koszt. (PAP)