W Żytomierzu, mieście położonym na zachód od Kijowa, funkcjonuje tzw. Batalion Babć, tworzą go kobiety w wieku emerytalnym, które szyją ubrania na potrzeby ukraińskich żołnierzy, walczących z rosyjskimi najeźdźcami. Powstają tam m.in. koszulki, rękawiczki i kominiarki
– informowała agencja Ukrinform.
Kobiety pracują każdego dnia w obiekcie należącym do organizacji charytatywnej pod nazwą „Troska o osoby starsze na Ukrainie”. Batalion Babć to określenie nieformalne, wymyślone przez ukraińskich żołnierzy. Na ścianach prowizorycznej szwalni w Żytomierzu wiszą flagi z wypisanymi na nich wyrazami wdzięczności od wojskowych. Niektórzy z nich nazywają troskliwe kobiety swoimi drugimi matkami
– czytamy w reportażu, opublikowanym w niedzielę na portalu internetowym Ukrinformu.
Przewodnicząca żytomierskiej inicjatywy, Tajisa Wojcechowska, jest nazywana pieszczotliwie „dowódczynią” Batalionu Babć. W rozmowie z agencją powiedziała, że jej organizacja oprócz opieki nad osobami starszymi realizuje też dwa projekty przy wsparciu fundacji z Niemiec i Francji.
Odkąd mamy własny lokal, od 2014 roku (początku rosyjsko-ukraińskiej wojny w Donbasie – PAP) zaczęłyśmy szyć bieliznę dla żołnierzy. A potem to już poszło z górki. Nauczyłyśmy się wytwarzać poduszki, rękawice, majtki. Ogólnie rzecz biorąc, robimy wszystko, co jesteśmy w stanie
– relacjonowała Wojcechowska w rozmowie z Ukrinformem.
Do Batalionu należy obecnie 12 osób: 11 kobiet i jeden mężczyzna. Niektórzy członkowie zespołu przychodzą regularnie do szwalni, a inni pracują głównie w domu. Organizacja rozpoczęła działalność od pomocy na rzecz szpitala wojskowego w Żytomierzu, ale po pewnym czasie dzięki wolontariuszom, zaczęła dostarczać swoje produkty na linię frontu i do szpitali polowych.
My wszystkie jesteśmy już na emeryturze. Żadna z nas nie marudzi, nie narzeka na życie. Przychodzimy tutaj, gdzie możemy i popłakać i pośmiać się
– przyznała Wojcechowska.
Żołnierze cenią sobie ubrania wytwarzane przez Batalion Babć, niekiedy proszą nawet o konkretne wzory. Kobiety z Żytomierza natomiast podkreślają, że produkty z ich szwalni są tak ciepłe i miękkie, ponieważ ogrzewa je miłość troskliwych serc
– czytamy na łamach portalu Ukrinformu.
Robię to, ponieważ jestem Ukrainką, a teraz wszyscy Ukraińcy muszą być jak tarcza. Robimy to dla dzieci, które nas bronią. Niestety nie mam karabinu maszynowego, bo wzięłabym go i poszła na wojnę. Te wszystkie bombardowania sprawiają, że chcę robić jeszcze więcej, dlatego rekompensuję to sobie tutaj
– zadeklarowała Liubow Petrenko, jedna z kobiet uczestniczących w szyciu ubrań.
Mamy tutaj panią w wieku 85 lat, która wytwarza w domu kolorowe skarpety dla żołnierzy, a następnie do każdej pary wkłada małą karteczkę ze słowami wsparcia
– dodała Wojcechowska.
Nieformalna „dowódczyni” Batalionu chętnie powitałaby w zespole kolejne osoby, które mogłyby wesprzeć działalność organizacji.
Naszym największym problemem jest to, że nie mamy wystarczającej liczby rąk do pomocy
– przyznała w rozmowie z Ukrinformem. (PAP)
Fot. pixabay.com