Minister rozwoju Krzysztof Paszyk przedstawił szczegóły programu mieszkaniowego „Pierwsze klucze”, który obejmuje tylko zakupy na rynku wtórnym.
– Jest w fazie dyskusji, ale jest przemyślany i ma na celu opanowanie rynku nieruchomości, który wymknął się spod kontroli – zauważa Zbigniew Prawelski, ekspert Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.
Program nie obejmuje rynku pierwotnego, co oznacza, że deweloperzy nie mogą korzystać z tego wsparcia. Prawelski zauważa, że może to wpłynąć na podaż nowych mieszkań na rynku, a także na wzrost wynajmu mieszkań przez deweloperów i fundusze inwestycyjne.
Ekspert zwraca również uwagę, że rynek wtórny jest dość płytki, przez co mieszkania mogą szybko zniknąć, gdy program ruszy. W dłuższej perspektywie Prawelski obawia się braku mieszkań w systemie „pierwsze klucze”, co może doprowadzić do powstania luki na rynku.
„Pierwsze klucze” obejmują także wsparcie dla osób planujących budowę domu lub zakup działki na budowę. Program ma ruszyć pod koniec 2025 roku, ale ekspert radzi, by kupować mieszkania teraz, kiedy ceny zaczynają spadać.
W pierwszym roku obowiązywania programu ceny za metr kwadratowy mieszkań na rynku wtórnym nie będą mogły przekroczyć 11 tys. zł w największych miastach (Warszawa, Kraków, Gdańsk, Poznań, Wrocław) oraz 10 tys. zł w pozostałych miastach, w tym w Rzeszowie. W związku z tym Prawelski przewiduje, że ceny w mniejszych miastach mogą wzrosnąć, ale również wprowadzenie kwartalnych rozliczeń, w ramach których samorządy i rząd będą ustalać limity cenowe, ma zmniejszyć ryzyko nadmiernych podwyżek.
Program zakłada także kryterium dochodowe, co oznacza, że wsparcie trafi do osób średniozamożnych, które nie przekraczają określonych dochodów. Na przykład, jednoosobowe gospodarstwo może liczyć na pomoc, jeśli jego dochody nie przekraczają 6,5 tys. zł netto miesięcznie.
Więcej na ten temat w rozmowie Wojciecha Wójcika.
Tekst: A. Radochońska