84 lata temu, 1 września 1939 roku, nad ranem, Niemcy zaatakowali Pocztę Polską w Gdańsku. Był to jeden z pierwszych zbrojnych epizodów II wojny światowej. Atak rozpoczął się o godzinie 4.45, równocześnie z ostrzałem Westerplatte przez pancernik Schleswig-Holstein.
Zaciekła, choć nierówna, walka o Pocztę Polską trwała 14 godzin. Obrońcy poddali się dopiero wtedy, gdy Niemcy miotaczami ognia podpalili budynek. Zginęło 14 Polaków, 38 rozstrzelano. Większość pracowników Poczty Polskiej, którzy nie brali udziału w obronie, aresztowano i osadzono w obozach koncentracyjnych. Wojnę przeżyło pięć osób.
Niespełna 60 pocztowców pod dowództwem podporucznika Konrada Guderskiego, uzbrojonych w kilka karabinów i granaty, broniło gmachu poczty przy Heveliusplatz. Odparli kilka ataków Niemców, wspieranych przez artylerię i wozy pancerne. Zgodnie z planami Sztabu Głównego Wojska Polskiego, Polacy mieli utrzymać placówkę około sześciu godzin, poddali się o 19-tej. Wcześniej hitlerowcy podłożyli pod budynkiem 600-kilogramowy ładunek wybuchowy, który zdetonowali. Następnie wpompowali do piwnic benzynę i podpalili gmach miotaczami ognia.
Pierwsi opuszczający budynek – dyrektor Okręgu Poczt i Telegrafów RP w Gdańsku Jan Michoń oraz naczelnik poczty Józef Wąsik – zostali zamordowani. Sześciu pocztowcom udało się uciec, czterech z nich przeżyło wojnę. Pozostali, którzy trafili do niewoli, zmarli w szpitalach lub zostali skazani przez niemiecki sąd pod zarzutem „partyzantki” i rozstrzelani. Żona dozorcy Małgorzata Pipka, więziona do 1943 roku, zmarła w 1963-cim.
Najmłodszą ofiarą ataku była 10-letnia Erwina Barzychowska, sierota wychowywana przez rodzinę Pipków. Ciężko poparzona dziewczynka zmarła w szpitalu po siedmiu tygodniach cierpień.
Poczta Polska w Gdańsku stanowiła jedną z większych i ważniejszych placówek II Rzeczypospolitej na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Powstała po podpisaniu traktatu wersalskiego oraz konwencji polsko-gdańskiej z 1921 roku.
Procesy 38 obrońców Poczty Polskiej przed niemieckim sądem polowym odbywały się we wrześniu 1939 roku. Wszyscy zostali skazani na śmierć i rozstrzelani 5 października. Miejsce egzekucji pozostawało nieznane aż do 1991 roku, kiedy robotnicy prowadzący place budowlane na gdańskiej Zaspie odkryli zbiorową mogiłę. Ekshumowane szczątki pochowano na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu w Gdańsku.
Wyrok śmierci wydany przez niemiecki sąd został anulowany w procesie rehabilitacyjnym w 1998 roku. Krajowy Sąd w Lubece uznał, że we wrześniu 1939 roku na terenie Wolnego Miasta Gdańska nie obowiązywało prawo wojenne III Rzeszy, na mocy którego – i to „z rażącym naruszeniem” tych przepisów – skazano polskich pocztowców. Stwierdzono też, że postępowanie członków sądu, który wydał wyrok na obrońców gdańskiej poczty, można zakwalifikować jako zbrodnię sądową. Odpowiedzialni za mord – Hans Werner Giesecke i Kurt Bode – nie ponieśli żadnej kary. Obaj zmarli w latach 70. jako cenieni prawnicy.
Wojnę przeżyli czterej obrońcy Poczty Polskiej – Andrzej Górski, asystent (zmarł w 1985), Franciszek Mielewczyk, kierowca (zmarł w 1988), Władysław Milewczyk, kierowca (zmarł w 1983) i Augustyn Młyński, starszy pocztylion (zmarł w 1975).
W budynku dawnego urzędu pocztowego mieści się Muzeum Poczty Polskiej. Przed gmachem stoi pomnik Obrońców Poczty Polskiej, a plac Heweliusza nosi nazwę Obrońców Poczty Polskiej.
Tekst: IAR, fot. ipn.gov.pl