12 września mija rocznica śmierci Ryszarda Siwca, przemyślanina, który 8 września dokonał samospalenia w proteście przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, w której wzięły udział także polskie jednostki. Na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie (obecnie Stadion Narodowy), podczas centralnych uroczystości dożynkowych, Ryszard Siwiec, weteran Armii Krajowej, filozof, oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił, krzycząc: „Protestuję!”.
Jego czyn nie wynikał z chwilowego impulsu. Znaleziona potem przez rodzinę kartka, zawierała szczegółowy plan przygotowań, między innymi listę rzeczy, które miał zabrać na stadion. W jednym z punktów zapisał, że przed podpaleniem, chce się jeszcze raz wyspowiadać. Krótko przed 8 września, w rozmowie z jednym z krewnych, uprzedził, że planuje protest. Nie zdradził jednak jego charakteru.
Do dramatycznego wydarzenia na stadionie doszło w obecności przywódców partii, dyplomatów i 100-tysięcznej publiczności. Jednak płonąca postać na trybunach pozostała niemal niezauważona, przy grającej orkiestrze i tańczących zespołach. Komunistyczne władze nakazały zatarcie wszelkich śladów z relacji dziennikarskich i filmowych, a do publicznej wiadomości podano jedynie informację o chorobie psychicznej Ryszarda Siwca, ojca pięciorga dzieci.
59-letni mężczyzna zmarł w szpitalu cztery dni później – 12 września, w wyniku rozległych poparzeń. Pozostawił po sobie przesłanie na taśmie magnetofonowej:
Źródło; IAR, fot. ilustracyjne