Przeproś, albo płać – sejmowa komisja etyki chce zaostrzenia kar dla posłów. Proponowane przepisy przewidują, że parlamentarzystę, który naruszy obowiązujące go zasady, będzie można zobligować do publicznych przeprosin. Natomiast w przypadku braku ich wygłoszenia, na posła zostanie nałożona kara pieniężna. Ta może wynieść nawet 10 procent uposażenia, czyli 1350 złotych brutto.
Piotr Kandyba z Koalicji Obywatelskiej uważa, że to dobry pomysł, bo obecnie posłowie niewiele robią sobie z nakładanych kar. „Jak ktoś jest osobą, która nie ma kompleksów i potrafi stanąć ponad siebie, a popełniła błąd, to przeproszenie jest jak najbardziej wskazane. Ale to tylko należy do wielkich ludzi, którzy nie mają problemów powiedzieć „dziękuję”, „przepraszam”, „proszę”, a takich ludzi, o takich wartościach jest coraz mniej w naszej przestrzeni społecznej” – tłumaczył.
Propozycja zmian nie podoba się opozycji. Poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk uważa, że rządzący szukają tematów zastępczych, zamiast zająć się sprawami, którymi powinien zajmować się Sejm. „Sejm funkcjonował przecież bez tego rodzaju rygorów i funkcjonował nie najgorzej” – zauważył. W jego ocenie ten z różnych powodów funkcjonuje znacznie gorzej, ale to dlatego, że trafia do niego niewiele propozycji rządowych ustaw.
Obecnie komisja etyki może nakładać na posłów takie kary jak upomnienia czy nagany, które nie wiążą się z karami finansowymi.
IAR